Pracodawca nie powinien żądać informacji od pracowników, gdzie dokładnie spędzą urlop. W konkretnych sytuacjach może jednak pozyskiwać taką informację.
W dobie pandemii pracodawcy starają się zapewnić maksymalne bezpieczeństwo pracownikom i prawidłowy tok pracy, aby uniknąć kwarantanny, która miałaby wpływ na dalszą działalność przedsiębiorstwa. Niektóre z nich pytają zatrudnionych o miejsce pobytu w okresie urlopu wypoczynkowego lub żądają od nich takich danych. Pracodawca nie powinien żądać od każdego zatrudnionego takich informacji, ale dobrowolne przekazywanie tych danych albo ich pozyskiwanie w konkretnym celu np. dotyczącym organizacji pracy, a także w związku ze szczególnymi wymogami bezpieczeństwa wydaje się dopuszczalne.
Informacja o miejscu pobytu pracownika w czasie urlopu ma najczęściej służyć ocenie ryzyka zagrożenia zakażeniem koronawirusem, zatem dotyczy ona zdrowia zatrudnionego. Takie informacje można pozyskiwać jedynie za zgodą pracownika. Żądanie takiej informacji od wszystkich zatrudnionych jest niedopuszczalne. Jeśli pracodawca chce sam zapytać o miejsce wypoczynku, to powinien starać się to uzasadnić obiektywnymi powodami, np. zajmowanym stanowiskiem.
Odmowa udzielenia takiej informacji nie może prowadzić do negatywnych konsekwencji wobec zatrudnionego, np. rozwiązania umowy o pracę.
Firma może pytać o to, czy pracownik zamierza w trakcie urlopu udać się do kraju poza UE, bo to oznacza, że po powrocie będzie objęty obowiązkową dwutygodniową kwarantanną, a to ma wpływ na organizację pracy.
Pytania o miejsce wypoczynku są też dopuszczalne z uwagi na ewentualne odwołanie pracownika z urlopu, do czego firma ma prawo. Pracodawca opłaca wówczas koszty powrotu z jego miejsca pobytu i może chcieć je oszacować.
Sposób postępowania pracodawcy w powyższej kwestii ma bardzo istotne znacznie. Powinien on pamiętać o ochronie zatrudnionych na podstawie obowiązujących przepisów.
Dobrym rozwiązaniem wydaje się więc próba porozumienia z pracownikami w tej sprawie.